Cztery zdjęcia, które nie są beznadziejne :P To chyba rekord. Phoebe od kilku dni siedziała sobie w szafce, bo ja jak zwykle uczę się na ostatnią chwilę, kiedy materiału jest mnóstwo. Zrobiłam ogromne ilości zdjęć, z dziesięciu różnych stron. Staram się bardzo by blog nie przypominał śmietnika. Mam nadzieję, że bardzo źle mi nie idzie :D Do kuzynów nie pojechałam, bo nagle okazało się, że mam mnóstwo sprawdzianów, ale mimo wszystko przez ten cały czas nie próżnowałam.
Poznajcie Ricky'ego i Dianę :)
Te dwa małe stworki znalazłam w weekend kiedy sprzątałam w pokoju. Zupełnie zapomniałam, że kiedyś je kupiłam, ale nie żałuję. Phoebe je uwielbia.
P: Oto Ricky. Jest taki słodki.
P: A to Diana. Typowa domatorka... tak myślę.
Na sam koniec chciałabym się pochwalić wątpliwą bluzką i spodniami. Na razie jest to szczyt moich możliwości. Jednak ja, jak to ja, zabrałam się do "zabawy lalkami" w zupełnie nieodpowiednim czasie. Moja mama, nie mam pojęcia czemu, nie jest zachwycona moimi ocenami (nic nowego) i staram się je poprawić. W nagrodę... nauczy mnie szyć na maszynie, a tego już nie mogę się doczekać. :)
Grunt to dobra motywacja! :D
OdpowiedzUsuńUbranka są fajne. Naprawdę, ja szyję tysiąc razy gorzej.